Pod koniec latdziewięćdziesiątych zaczęłam coraz częściej zwracać uwagę, z punktu widzenia socjologii feministycznej, na pojawiające się w mediach obrazy mające na celu prowokowanie jakiejś wyobrażonej grupy (niezmienne pozbawionych poczucia humoru) feministek. Zdawały się one oddawać hołd dawnym czasom, cofając nas do epoki sprzed powstania ruchu feministycznego. Robiły to jednak z przymrużeniem oka. Wszechobecna ironia miała usprawiedliwiać autorów obrażających coś, co karykaturalnie przedstawiano jako rodzaj ekstremalnego feminizmu opartego na nienawiści do mężczyzn. Z drugiej strony respektowali oni przecież inne, bardziej wygładzone formy postawy feministycznej, która stała się już szeroko akceptowana, a wręcz uważana za przejaw zdrowego rozsądku. Słynny billboard reklamujący staniki Wonderbra z hasłem „Hello Boys” jest jednym ze sztandarowych przykładów tego trendu. Wymowa tego zdjęcia proponowała nieco niegrzeczną radość zachowywania się w sposób „politycznie niepoprawny”, pełen siły i energii. Reklama po cichu odwoływała się do figury starej feministki, czyli kobiety, która pragnęła ograniczać przyjemność „innych ludzi”. Całe szczęście, zdawało się sugerować zdjęcie, że teraz możemy znów bezkarnie podziwiać ciała pięknych kobiet. Autorzy reklamy do perfekcji opanowali postmodernistyczną ironię, próbując również dokonać swego rodzaju podziału międzypokoleniowego – młoda adresatka nie poczuje się urażona, w przeciwieństwie do swojej starszej koleżanki. Doceni raczej wielopoziomowe znaczenie i zrozumie żart. Od tego czasu ten nowy rodzaj wyrafinowanego antyfeminizmu stał się jednym ze stałych elementów pejzażu kultury popularnej i politycznej. Wyróżnia się on tym, że podtrzymując zasadę równości płci, jednocześnie dyskredytuje same feministki. Od delikatnych wyrzutów wobec feministek zawartych w Dziennku Bridget Jones, poprzez ponowny rozkwit klubów ze striptizem, niby tylko w pozornie seksistowskie żarty Ricky’ego Gervais, Russella Branda i Jonathana Rossa, brytyjskich aktorów, wieczory panieńskie, wysyp magazynów dla mężczyzn, seksualizację małych dziewczynek związaną z rozwojem firm tekstylnych i kosmetycznych mających ofertę skierowaną do dzieci poniżej piątego roku życia, retroprzyjęcia z grillowaniem w ogrodzie (jak na przykład to zaaranżowane podczas wizyty Obamy w Wielkiej Brytanii latem 2011 roku, kiedy to na pierwszy plan wysuwały się specjalnie, „kobieco” wystrojone na tę okazję żony polityków), po spektakularne, bezpardonowe wypowiedzi Berlusconiego, który twierdzi, że wspiera karierę i ambicje młodych, pięknych dziewczyn, i jednocześnie przypuszcza zmasowany atak na starsze, które go krytykują – te wszystkie zjawiska sugerują, że coś społecznie znaczącego utrwala się pod powierzchnią współczesnego życia kulturalnego.
Rozumiem to zjawisko jako formę władzy symbolicznej, którą możemy określić mianem postfeminizmu. Istnieje pewne podwójne splątanie w świecie społeczno-politycznym, który bierze feminizm pod uwagę tylko po to, żeby móc pokazać, że przeszedł on już do historii. Ruch, który kiedyś miał jakąś historyczną rolę do odegrania, nie jest już potrzebny. Feminizm kojarzy się ze starszymi, nieciekawymi kobietami (na przykład Germaine Greer w Wielkiej Brytanii, Alice Schwarzer w Niemczech), co zniechęca młode kobiety do identyfikowania się z jego ideami. Prawdę powiedziawszy, młode dziewczyny, odrzucając lub dezawuując potrzebę stworzenia nowej polityki płciowej, pokazują, jak dobrze orientują się w trendach współczesnej kultury. W tym zakresie oczekuje się od dziewczyn, że staną się ciche i uległe. Jest to dodatkowy rys komplikujący reakcję zwrotną, o której pisze w swojej książce Susan Faludi, ponieważ postfeminizm bardzo często odwołuje się do rzekomych osiągnięć i sukcesów drugiej fali ruchu kobiecego, do tego, że dzięki feministkom rzeczy poszły do przodu, a więc nowoczesny feminizm jest niepotrzebny[1].
Pozostaje nam zapytać się, dlaczego tak się stało. Socjologowie tacy jak Luc Boltanski i Ève Chiapello dogłębnie przeanalizowali sposób, w jaki współczesny kapitalizm urósł w siłę, tworząc dla siebie nowego „ducha”, który zastąpił wcześniejsze, biurokratyczne modele paradygmatem bardziej elastycznych stosunków społecznych w miejscu pracy. Udało się to dzięki zaakceptowaniu wielu uwag krytycznych podnoszonych przez środowiska lewicowe, szczególnie te związane z ruchami studenckimi z późnych lat sześćdziesiątych i wczesnych lat siedemdziesiątych[2]. Wydaje się, że można rozszerzyć tę argumentację, aby objęła ona część krytyki zgłaszanej przez drugą falę ruchu kobiecego. Niedawno zresztą podobną rzecz zasugerowała Nancy Fraser, która zauważa „niepokojącą zbieżność” feminizmu z nowym wydaniem neoliberalnego kapitalizmu[3]. Fraser interpretuje to jako nieświadomą komitywę feministek, które według niej – choć to opinia kontrowersyjna – wraz z rozwojem ideologii neoliberalnej zaczęły podporządkowywać (a może wręcz zawiesiły?) stanowczą niegdyś krytykę niesprawiedliwej dystrybucji dóbr nieco bardziej mglistej antropologicznej krytyce wymierzonej w systemy tworzenia znaczeń i reprezentacji. Tymczasem jak sama argumentuję w książce The Aftermath of Feminism[4], jesteśmy obecnie świadkami kształtowania się nowego „reżimu płciowego”, który przejmuje bezpośrednią władzę nad ciałami i możliwościami młodych kobiet. Świat medialnych obrazów oraz polityka konstruowania znaczeń są głęboko i nierozerwalnie powiązane z szerszą ekonomią polityczną i stanowią jej element. Feminizm został unicestwiony przez połączone siły kultury popularnej i kultury politycznej i – jak za dotknięciem magicznej różdżki – zastąpił go dominujący, wręcz triumfalny pochód dyskursów kobiecego indywidualizmu (zasilanego przez wyświechtane feministyczne hasła i slogany, takie jak upodmiotowienie kobiet czy girl power itd.). To nowe zjawisko można w bardzo łatwy sposób wykorzystać do celów promowania kapitalistycznego czy neoliberalnego obrazu świata, tym razem skierowanego bezpośrednio do młodych kobiet – wręcz jakby uszytego na ich miarę.
Włoski neomarksizm, który nie tak dawno temu przyciągnął powszechną uwagę w związku z sukcesem książki Michaela Hardta i Paula Negriego Imperium oferuje nam inną perspektywę, sugerując, że lewica – w tym przypadku ruch robotniczy – odniosła kilka ważnych zwycięstw na hali fabrycznej i zmusiła kapitalizm do pójścia na różne ustępstwa[5]. Wolałabym prowadzić debatę o obecnym i niedawnym statusie kobiet w ujęciu Foucaultowskiej koncepcji rządomyślności dnia codziennego, niż skupiać się na metastrukturach kapitału i pracy. Moim zdaniem redefinicja współczesnego obrazu kobiecości, zgodnie z którą młode kobiety skorzystały na feministycznej walce o równouprawnienie, wyznacza horyzont dużo dalej posuniętej hegemonii. Przyznawanie kobietom pewnego zakresu wolności i przypisywanie im sprawczości (agency) oraz promowanie koncepcji, według której kobiety na Zachodzie są obecnie wyzwolone z okowów tradycji, stają się jednocześnie środkiem narzucenia nowej formy kontroli i ograniczenia.
Kultura polityczna, kultura popularna i młode kobiety
Skala przedsięwzięcia polegającego na przeobrażeniu kobiecości współczesnych młodych kobiet w sposób pozornie feministyczny wymagała aktywnego udziału mediów i kultury masowej. Pojawia się tutaj problem, jak uniknąć analizowania tego zjawiska poprzez proste, mechaniczne skupienie się na władzy, którą dzierżą prasa i media, oraz ich zobowiązaniach (lub braku takowych) wobec rządu, w tym nominalnie lewicowego rządu dekady Blaira. W ten sposób udaje się zaledwie ustawić dwie potężne machiny obok siebie, przy czym każda z nich będzie mieć swoje własne strategie, które nie muszą, choć mogą, być zbieżne. Bardziej owocna tymczasem będzie analiza złożonych przepływów i relacji mediów i dyskursów politycznych, które rozprzestrzeniają się i czasami zazębiają w sposób nieprzewidywalny, obejmując szerokie ramy całego społeczeństwa. Jeżeli spojrzymy na te kwestie w tak szeroki, foucaltowski sposób, zauważymy pojawiające się podobne, motywacyjne zestawy słów oraz zbitek pojęciowych i sposobów ekspresji. Nikolas Rose poddał całą gramatykę brytyjskiej myśli politycznej New Labour starannej analizie, zauważając w niej zupełnie nową afirmację samowystarczalności, „zarządzania zachowaniem”, indywidualizacji i przedsiębiorczości, talentu i konkurencji[6]. Szczególnie wyraźnie widać to było w książce Charlesa Leadbeatera, byłego doradcy Tony’ego Blaira, zatytułowanej Living on Thin Air, która zresztą opatrzona była notką samego brytyjskiego premiera[7]. W swojej książce The Aftermath of Feminism piszę, że wraz z przyjęciem nowej formy neoliberalnej rządomyślności, młode kobiety zajęły kluczową pozycję w społeczeństwie, a nawet stały się wzorowymi obywatelkami[8]. Jedną z przyczyn tego zjawiska jest to, że w uniwersum płci i władzy kobiety ze swym podrzędnym lub podporządkowanym statusem uważane były zawsze za szczególnie plastyczne, a wręcz „potulne obiekty”. Wszelkie wyjątki od tej reguły są traktowane jak przypadki anormalne. Nie ma jednak nic nowego w tym, że feministki, czy wręcz lesbijki, uważane są za wrogów publicznych numer jeden, których gniew czy agresja wynikają z jakichś osobistych braków. Kiedy w Wielkiej Brytanii w erę neoliberalizmu wkroczył rząd Tony’ego Blaira, w mediach i w życiu politycznym doszło do niezwykłego zwarcia szeregów. Siły te zaczęły wspólnie ingerować w obszary, w których wcześniej działały feministki, w końcu w sposób profilaktyczny zastępując ruch kobiecy. W centrum zainteresowania znalazły się szczególnie kobiety młode. Przykładowo rząd, zaniepokojony zdrowiem młodych dziewczyn oraz epidemią zaburzeń odżywiania, usiadł przy jednym stole z redaktorkami pism dla kobiet i nastolatek, a także ze słynną na całym świecie feministką Susie Orbach, aby wspólnie spróbować ustalić kodeks postępowania zalecający odejście od zatrudniania modelek w rozmiarze zero do sesji modowych i kosmetycznych[9]. Chociaż można to interpretować jako pozytywną chęć niesienia realnej pomocy, powinniśmy wejść głębiej w te działania i zrozumieć, co tak naprawdę kryje się pod tego rodzaju zainteresowaniem życiem młodych kobiet i ich problemami z akceptacją własnego ciała. Widzimy tutaj, jak rząd pragnie dać kobietom dostęp do „pomocy”, w tym samopomocy, nie próbując jednak dokonać żadnej głębszej analizy polityki płci, która leży u podstaw kobiecych zaburzeń. Dotknięto więc tylko wierzchołka góry lodowej, proponując branży pism kobiecych stworzenie nowych kodeksów postępowania. Tak poważne choroby jak anoreksja czy bulimia nie doczekały się jednak żadnej szerszej analizy społecznej. W przeciągu kilku tygodni na łamy pism powróciły zdjęcia wychudzonych ciał (w szczególności nóg), których właścicielki prezentowały najnowsze kolekcje znanych brytyjskich projektantów.
Pod parasolem tego nowego reżimu płci (ang. new regime of gender) dyskursy polityczne i popkulturowe opisują podmiotowość młodych kobiet poprzez pryzmat kobiecej indywidualizacji. Pozwala to usunąć feminizm w cień, gdyż podkreśla się nie wspólnotowość czy problemy kobiet jako takich, ale raczej konkurencję, ambicję, merytokrację, samopomoc oraz triumf Samicy Alfa (którą tak uwielbia „Daily Mail”). Młode kobiety traktuje się jako obiekt o potencjalnie wysokich „rokowaniach”. Harris charakteryzuje ich postawę jako „can do girl” – są kobietami otwartymi na wyzwania[10]. Pojawia się więc mnóstwo rzekomo feministycznych akcji, w których celebruje się i wspiera dziewczęta, gdyż mają one niezwykły potencjał i mogą robić „to, co chcą”. W kulturze korporacyjnej inicjatywy wspierające „globalną dziewczynę” stanowią oznakę empatii i troski, jak również etyczne zobowiązanie. W książce The Aftermath of Feminism skupiłam się na zjawisku, które nazwałam nowym kontraktem płci. To proces władzy, mający na celu ustanowienie, za Stuartem Hallem, swego rodzaju (genderowej) ugody dotyczącej statusu i tożsamości młodych kobiet. W myśl kontraktu zachęcano je, aby dobrze radziły sobie w szkole, na uniwersytecie i w pracy, a we wszystkich tych sferach mogły się też spodziewać poszanowania zasad równouprawnienia płci. Rząd (w tamtym okresie) oferował kobietom wsparcie i dodatkowe zachęty, aby pracowały na swój sukces, zdobywały wysokie kwalifikacje i były niezależne finansowo. Oznaczało to odejście od modelu zależności od utrzymującego rodzinę mężczyzny, co miało dać kobietom większą wolność, a przy okazji zdjąć z państwa ciężar wypłacania zasiłków w przypadku rozpadu małżeństwa. Młode, ambitne i ciężko pracujące kobiety mogły się spodziewać również osiągnięcia pewnej wolności seksualnej, przejawiającej się dostępem do rozrywki oraz do życia erotycznego niezwiązanego z małżeństwem i potomstwem. Zaczynał wytwarzać się klimat, w którym nie było już miejsca na podwójne standardy moralności, więc kobiety mogły pełnymi garściami czerpać ze swojej seksualności – ba, mogły się upić, a nawet do pewnego stopnia źle zachowywać (patrz Bridget Jones wytaczająca się z taksówki na ulicę po długim wieczorze w barze). O ile nie zostawały samotnymi matkami zależnymi od pomocy państwa, mogły zyskać dostęp do seksualnych uciech, które wcześniej były zarezerwowane dla mężczyzn (stąd cały nowy, kobiecy rynek miękkiej pornografii oraz tzw. złoty wiek porno). Nowy kontrakt płciowy zobowiązywał kobiety do korzystania z prawa do konsumpcji, pod warunkiem że same na siebie zarabiają (stąd niezwykły rozwój firm produkujących ubrania i kosmetyki dla kobiet), oferując im przy tym dość mgliste idee „obywatelstwa konsumenckiego”. Z drugiej strony jednak nie zachęcano kobiet do bardziej aktywnego życia politycznego. Wraz z nastaniem epoki Blaira aktywność polityczna była coraz ściślej związana z wąską, profesjonalną karierą w parlamencie, więc najlepiej było ją zostawić tym, dla których faktycznie była preferowaną drogą życiową. Ruchy oddolne i wspólnotowe, demokratyczny udział w życiu publicznym i społeczeństwie obywatelskim – to wszystko traciło na znaczeniu w obliczu sytuacji, w której za najlepsze hobby dla młodych kobiet uznawano ciągłe zmiany image’u oraz poszukiwanie nowych form samodoskonalenia. Wielu komentatorów oraz socjologów w tamtych czasach pisało o osłabieniu roli polityki i zaangażowania politycznego w społeczeństwie. Dodałabym do tego, że w kontekście tego nowego kontraktu płciowego sama idea odnowienia ruchu kobiecego stawała się czymś nie do pomyślenia, w szczególności dla tak zwanych Blair babes [dziewczyny Blaira], z uwagi na znaną niechęć parlamentarzystów do samego słowa na „f”. To właśnie miałam na myśli, pisząc o osłabiających demokrację efektach „unicestwienia feminizmu”.
Dziedzictwo postfeminizmu
Chciałabym podsumować tę charakterystykę współczesnego postfeminizmu pewnym spostrzeżeniem. Chodzi o obecny brytyjski rząd koalicyjny. Zauważam tu pewne zmiany, które sugerują wyłonienie się bardziej bezpośrednich powiązań pomiędzy polityką neoliberalną a, jeżeli nie feminizmem per se, to przynajmniej ideą nowoczesnej kobiecości. To zjawisko dopiero zaczyna się kształtować, dlatego staram się pisać ostrożnie. Widać tu raczej afirmację niż negację figury odnoszącej sukcesy, ambitnej kobiety (zazwyczaj również matki), która może osiągnąć pewną władzę w Partii Konserwatywnej, a nawet, od czasu do czasu, przyparta do muru, przyznać się do feminizmu. W przeciwieństwie do Margaret Thatcher taka kobieta nie jest już wyjątkowa czy jedyna w swoim rodzaju. W tej nowej przestrzeni możemy znaleźć młode kobiety, takie jak posłanka Louise Mensch, która wcześniej była świetnie sprzedającą się autorką lekkich książek dla kobiet, oraz specjalistką do spraw PR w przemyśle muzycznym. Obecnie ma trójkę dzieci i zajmuje się polityką. Ten obraz kobiecego sukcesu (Mensch jest bez wątpienia „samicą alfa”) świadczy o przełomowym wejściu kobiet do społecznej i politycznej elity, ale są to jednak wciąż kobiety niezwykle uprzywilejowane. W wywiadach możemy przeczytać o zamożnej rodzinie Mensch, o prywatnych szkołach, które ukończyła, o bardzo udanej karierze jej byłego męża i jej równie bogatym obecnym mężu. Nie jest zresztą ona jedyną przedstawicielką grupy młodych kobiet, które zrobiły karierę w Partii Konserwatywnej. Pochodzą one z wyższej klasy średniej i kształciły się na najlepszych brytyjskich uczelniach, stając się sztandarowym przykładem kobiecych możliwości. Te ambitne kobiety, które tak wspierał rząd Blaira, znalazły sobie miejsce raczej po centroprawicowej stronie areny politycznej. Jeżeli popatrzymy szerzej na europejską klasę rządzącą, zauważymy niewielką superligę obytych w świecie, spełnionych zawodowo kobiet, które uzyskały obecną pozycję polityczną dzięki swym prestiżowym posadom. Nie mają one jednak nic wspólnego ze zwykłymi kobietami, zwłaszcza z tymi, które tracą właśnie pracę w różnych dziedzinach sektora publicznego. Właściwie równie dobrze mogłyby być celebrytkami lub gwiazdami filmowymi. Funkcjonują bardziej jako wzór do naśladowania, mówiąc młodym kobietom: „Wy też możecie to osiągnąć”. Takie jest więc dziedzictwo postfeminizmu i procesu indywidualizacji losu kobiecego – obecnie te ambitne, uprzywilejowane młode kobiety stają się członkami elity i być może nie odżegnują się już tak bardzo od feminizmu.
Z angielskiego przełożyła Anna Wolna.
Angela McRobbie (ur. 1951) - socjolożka, teoretyczka kultury i feministka. Od początku związana z Brytyjskimi Studiami Kulturowymi. Prowadziła pionierskie badania w zakresie subkultur młodzieżowych oraz popularnej prasy dla kobiet. Jedna z inicjatorek wprowadzenia kategorii gender do badań kulturoznawczych. Obecnie profesor w Department of Media and Communications na Goldsmiths, University of London. Autorka wielu artykułów i książek m.in.: Feminism and Youth Culture (1991), Postmodernism and Popular Culture (1994), In the Culture Society: Art, Fashion and Popular Music (1999), The Aftermath of Feminism: Gender, Culture and Social Change (2009)
[1] Zob. S. Faludi, Backlash, Broadway Publishers, New York 1996.
[2] Zob. L. Boltanski, E. Chiapello, The New Sprit of Capitalism, Verso, London 2007.
[3] Zob. N. Fraser Feminism, Capitalism and the Cunning of History, „New Left Review” March – April 2009, vol. 56, s. 1.
[4] Zob. A. McRobbie, The Aftermath of Feminism: Gender, Culture and Social Change, SAGE, Los Angeles – London 2009.
[5] Zob. M. Hardt, A. Negri, Imperium, przeł. S. Ślusarski, A. Kołbaniuk. W.A.B., Warszawa 2005.
[6] Zob. N. Rose Inventiveness in Politics, Economy and Society 1999, vol. 28, no 3.
[7] Zob. C. Leadbeater,Living on Thin Air, Penguin, London 2000.
[8] Zob. A. McRobbie, The Aftermath of Feminism, Sage, London 2008.
[9] Body Image Summit, Cabinet Office 2000.
[10] Zob. A. Harris, Future Girl: The Young Woman in the 21st Century, Routledge, London 2004.