//Que no nos representan – notatki z hiszpańskiej rewolucji// - Igor Stokfiszewski
Que no nos representan – notatki z hiszpańskiej rewolucji - Igor Stokfiszewski
Trzeba próbować wyjaśnić, dlaczego świat teraźniejszy, który jest straszny, jest tylko chwilą w długim rozwoju historycznym, dlaczego nadzieja była zawsze jedną z sił dominujących rewolucje i powstania i że ja mam jeszcze przekonanie, że nadzieja jest moją koncepcją przyszłości.
Jean-Paul Sartre
[…] należy się zaangażować w imię swojej własnej odpowiedzialności jako jednostki ludzkiej.
Stephane Hessel
Jakkolwiek za początek hiszpańskiej rewolucji przyjmuje się datę 15 maja 2011 roku, gdy ulicami głównych miast królestwa, takich jak Madryt, Barcelona, Granada, oraz mniejszych ośrodków (na przykład Santiago de Compostela) przemaszerowały demonstracje – pod hasłem: „Nie jesteśmy towarami w rękach polityków i bankierów!”, zwołane przy wsparciu platformy cyfrowej Democracia Real Ya! (Prawdziwa Demokracja Natychmiast!), liczące, wedle rożnych szacunków, od 100 do 130 tysięcy uczestników – kalendarium hiszpańskiej rewolucji należałoby rozpocząć od wydarzeń, które miały miejsce trzy lata wcześniej.
Jesienią 2008 roku w Stanach Zjednoczonych pękła bańka spekulacyjna, nakłuta ostrzem załamania się rynku nieruchomości, które nastąpiło w wyniku gwałtownego wzrostu cen (który to wzrost zastopował obroty na tymże rynku) wywołanego masowym kupowaniem mieszkań i domów przez Amerykanów za sprawą niskich stop procentowych kredytów mieszkaniowych i hipotecznych oraz nazbyt liberalnych zasad ich przyznawania przez banki, doprowadzając do największego od ponad 70 lat światowego kryzysu ekonomicznego. Zaczęły bankrutować instytucje finansowe, chwiać się finansowe rynki na wszystkich kontynentach, a rządy państw zagrożonych kryzysem podjęły kroki zapobiegawcze, pompując niebotyczne sumy publicznych pieniędzy w ratowanie gospodarek. Kosztem obywateli.
Kryzys wdarł się do Hiszpanii, powodując wzrost stopy bezrobocia do poziomu najwyższego w strefie euro (21,3 procent), pozbawiając pracy (wedle szacunków z marca 2011 roku) niemal 5 milionów dorosłych obywateli. Stopa bezrobocia wśród młodzieży osiągnęła niewyobrażalny pułap ponad 43 procent, nienotowany nigdzie indziej w Unii Europejskiej.
We wrześniu 2010 roku socjalistyczny rząd premiera Jose Luisa Zapatero przyjął plan ratowania rynku pracy poprzez jego postępujące uwalnianie. Reakcją na to był strajk generalny, który największe związki zawodowe zorganizowały 29 września. Rząd kontynuował jednak reformy ekonomiczne w duchu wolnorynkowym i w styczniu 2011 roku przeprowadził przez parlament ustawę o podwyższeniu wieku emerytalnego z 65 do 67 lat. Tym razem w porozumieniu z największymi związkami zawodowymi. W odpowiedzi mniejsze organizacje związkowe, wywodzące się z ruchu anarcho -syndykalistycznego, ogłosiły na dzień 27 stycznia strajk, który objął regiony Galicji, Katalonii oraz Kraju Baskow. Również większość społeczeństwa hiszpańskiego wyrażała swój sprzeciw wobec podwyższenia wieku emerytalnego.
W tym samym miesiącu na hiszpańskich portalach społecznościowych Facebook i Twitter zawiązała się platforma cyfrowa Democracia Real Ya! zrzeszająca około 200 organizacji i nawołująca obywateli do wzięcia udziału w demonstracjach ulicznych zapowiadanych na 15 maja 2011 roku. Platforma miała i ma charakter informacyjno-organizacyjny, służy do wymiany informacji o działalności poszczególnych grup, zdawania relacji z wydarzeń społeczno-politycznych oraz podtrzymywania ożywionych kontaktów pomiędzy działaczami rekrutującymi się z rożnych ośrodków w Hiszpanii i na świecie. Democracia Real Ya! Nie jest organizacją w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz zrzeszeniem aktywistów, partii politycznych i związków zawodowych.
W lutym 2011 roku rząd premiera Zapatero z poparciem Partii Ludowej (Partido Popular, konserwatystów) przeprowadził przez parlament ustawę ograniczającą swobodę korzystania z internetu w związku z łamaniem przez użytkowników sieci praw autorskich. Ustawa wymierzona była w portale społecznościowe, stające się tymczasem medium samoorganizacji ruchu, który wkrótce zainicjować miał hiszpańską rewolucję.
Próbą generalną przed wydarzeniami z 15 maja była demonstracja zwołana 7 kwietnia przez zrzeszenie Juventud Sin Futuro (Młodzież bez Przyszłości), która zebrała w Madrycie około 5 tysięcy uczestników. Dodatkowo 13 maja w mieście Murcia aktywiści zrzeszeni w platformie Democracia Real Ya! zajęli jeden z miejscowych banków i rozpoczęli jego okupację.
Dzień 15 maja 2011 roku przyniósł zapowiadane wystąpienia, które objęły ponad 50 hiszpańskich miast. W samym Madrycie – wedle rożnych szacunków – zebrało się od 20 do 50 tysięcy manifestantów. Marsz, który zmierzał z Plaza de Cibeles w kierunku Puerta del Sol – centralnego placu stolicy Hiszpanii – główną ulicą miasta, zablokował Gran Via i rozpoczął pokojowy, siedzący protest na ulicy Callao. W odpowiedzi na okupację traktu policja zaczęła przemocą usuwać demonstrantów, co doprowadziło do zamieszek, aresztowań, niszczenia sklepów i podpalania kontenerów ze śmieciami. Ranni byli zarówno po stronie protestujących, jak i służb porządkowych. Mimo interwencji policji grupa około 100 osób dotarła do Puerta del Sol i podjęła decyzję nie o zakończeniu demonstracji (jak pierwotnie planowano), lecz o pozostaniu na placu. Brutalne zachowanie stróżów prawa sprowokowało obywateli Hiszpanii do rozpoczęcia okupacji Puerta del Sol.
Dzień później do grupy działaczy zasiedlających Plac Bramy Słońca dołączyły kolejne osoby i zapadła decyzja o pozostaniu na Puerta del Sol do dnia wyborów samorządowych, które przypadały na 22 maja. Jednocześnie około 200 osob zaczęło okupować Placa Catalunya w Barcelonie, zaś na Twitterze pojawił się po raz pierwszy tag #spanishrevolution.
Kluczowym dniem dla hiszpańskiej rewolucji okazał się 17 maja, gdy o świcie policja wkroczyła na Puerta del Sol i rozpoczęła brutalną pacyfikację obozu. Świadkowie zdarzeń rozpuścili informację o akcji służb porządkowych za pomocą platformy cyfrowej Democracia Real Ya! oraz innych portali społecznościowych, co sprawiło, że w kierunku centralnego placu stolicy królestwa i środmieść wielu hiszpańskich miast zaczęły masowo napływać fale demonstrantów. Tego dnia na Puerta del Sol skupiło się około 12 tysięcy ludzi, którzy zebrani w zgromadzenie ludowe, podjęli decyzję o stałej okupacji placu: o zorganizowaniu infrastruktury dla ciągłego protestu, powołaniu komisji obywatelskich odpowiedzialnych za konkretne czynności oraz dyskutujących konkretne dziedziny życia społecznego. Rozpoczęto budowanie obozowiska i fundowanie podstaw do działania na rzecz nowego ładu społeczno-politycznego. Podobne obozowiska powstały w innych ośrodkach Hiszpanii, zaś obywatele Unii Europejskiej zainicjowali akcję solidarnościową, demonstrując swoje poparcie dla hiszpańskiej rewolucji pod ambasadami kraju w stolicach swoich państw. Hiszpańska rewolucja stała się faktem, o którym od dnia 18 maja zaczęły informować wszystkie media na całym świecie.
Moj osobisty udział w wydarzeniach hiszpańskich datuje się od 22 lipca 2011 roku, gdy trafiłem do Madrytu z ramienia Berlin Biennale, by nawiązać kontakty z działaczami Democracia Real Ya! i innych organizacji zrzeszonych w ruchu, który przyjął w międzyczasie ogólną nazwę Ruchu 15 Maja (lub Ruchu Oburzonych, nawiązującą do tytułu książki Stephane’a Hessela – francuskiej legendy oporu antynazistowskiego– Czas oburzenia!), i zbadać możliwość współpracy pomiędzy tamtejszymi działaczami i Biennale. Był to okres, w którym rozgrywał się drugi akt hiszpańskiej rewolucji. W kierunku Madrytu zmierzały ze wszystkich stron kraju Marsze Oburzonych, by 24 lipca przeprowadzić ponad trzydziestotysięczną manifestację na ulicach miasta.
Prezentowane poniżej rozważania czynione były na gorąco na podstawie pobytów w Madrycie i w Paryżu. Ich nie do końca uporządkowany charakter wynika z dynamiki hiszpańskiej (a wziąwszy pod uwagę zwiększenie zasięgu protestów, obejmujących aktualnie nie tylko Europę, ale również Stany Zjednoczone, już międzykontynentalnej) rewolucji. Celem, w jakim czyniłem te notatki, była próba uchwycenia specyfiki wydarzeń pod kątem ich wyjątkowej skuteczności społeczno-politycznej w porównaniu z wieloma wystąpieniami, z jakimi mieliśmy do czynienia w przeciągu minionych 10 lat. Faktem jest bowiem, że wydarzenia w Hiszpanii nie tylko doprowadziły do upadku rządu premiera Jose Luisa Zapatero, nie tylko podważyły dwupartyjny system w tym kraju, ale również – poprzez presję społeczną – wymusiły na politykach zrewidowanie ustaw, mających być podstawą wolnorynkowej reformy ekonomicznej, pod kątem ich szkodliwości dla obywateli, wprowadzenie przepisów chroniących uboższe warstwy społeczne przed żarłocznością instytucji finansowych oraz działających na rzecz większej transparentności życia publicznego, będącej gwarancją spadku poziomu korupcji, która w hiszpańskiej polityce była (i wciąż jest) praktyką nagminną.
Rewolucja chwieje podstawami neoliberalnego konsensusu w Hiszpanii, dowodząc, że przeciwstawienie się dominacji kapitału nad wolą obywateli jest nie tylko konieczne, ale i możliwe do skutecznego przeprowadzenia. Być może hiszpańska rewolucja podpowiada nam praktyczne tropy, pozwalające odkryć, w jaki sposób obywatele zrzeszeni przy pomocy cyfrowej platformy zdołali podać w wątpliwość panowanie kapitalizmu i wolnorynkowej demokracji przedstawicielskiej.
Kto jest podmiotem rewolucyjnym hiszpańskich wydarzeń?
Są nim wykształceni młodzi ludzie pomiędzy dwudziestym piątym a czterdziestym rokiem życia, których można by określić jako prekariat – kreatywną klasę średnią o niestabilnej sytuacji zawodowej (zatrudniani na „śmieciowych umowach”), posługujący się nowymi technologiami w celach komunikacyjnych, niekoniecznie posiadający świadomość społeczną (wielu z nich nabrało jej już podczas zajść hiszpańskiej rewolucji) i niekoniecznie wcześniej aktywni na polu działalności obywatelskiej, choć trzon inicjatorów rewolucji skupiony w platformie Democracia Real Ya! niewątpliwie charakteryzuje się wysokim stopniem społecznej świadomości i temperamentem aktywistów. To ci ludzie jako pierwsi padli ofiarami kryzysu ekonomicznego i wobec zagrożenia swoich interesów ekonomicznych i stylu życia rozpoczęli demonstracje.
***
Czy oznacza to, że hiszpańska rewolucja przemawia w imieniu interesów wykształconej klasy średniej?
Nie. Kryzys ekonomiczny z czasem dotknął wszystkich warstw społecznych (prócz najbogatszej). Rekrutujący się z wykształconej klasy średniej inicjatorzy rewolucji na trzy sposoby uniknęli sytuacji, w której ruch miałby ograniczony zasięg, pod względem reprezentowania poszczególnych grup społecznych: 1) Zaproponowali program naprawczy, który odnosi się do sytuacji ekonomicznej, pomijając tematykę kulturową, obyczajową i światopoglądową, odsyłającą do odmiennych kapitałów symbolicznych, habitów i stylów życia. Hiszpańska rewolucja jest postkulturowa. Postulaty sformułowane przez Democracia Real Ya! dotyczyły problemów bezrobocia, kłopotów mieszkaniowych, jakości usług publicznych, systemu podatkowego czy redukcji wydatków na wojsko. Problemy te obejmowały wszystkie grupy wiekowe, warstwy społeczne i tożsamości kulturowe. Dla pełnej jasności – owszem, twierdzę, że przyszłością skutecznego zbiorowego wystąpienia przeciw panującemu status quo jest wystąpienie pod sztandarami haseł ekonomicznych, wymagające zaprzestania wojen kulturowych poprzez rzetelne upodmiotowienie drugiego człowieka i prawdziwe wsłuchanie się w jego głos, ale zdaję sobie zarazem sprawę, że ustąpienie kulturowych identyfikacji (religijnych, etnicznych, płciowych i seksualnych) na rzecz postulatów ekonomicznych w Hiszpanii odbyło się również ze względu na głęboko emancypacyjne reformy obyczajowe przeprowadzone przez rząd Zapatero (z liberalizacji prawa aborcyjnego i legalizacją związków partnerskich na czele), co wskazuje na konieczność podtrzymywania nieustannej presji na tego typu reformy także w innych krajach. 2) Hiszpańska rewolucja ma rodzaj rytu lewicowego populizmu. Nie jest intelektualnym wywodempoświęconym warunkom możliwości zmiany paradygmatu gospodarczego i politycznego, lecz nastawioną na performatyw (stwarzanie rzeczywistości również za pomocą słów) praktyką prostych, mocnych komunikatow: „Bankierzy do więzień!”, „Politycy to złodzieje!”, „Oddajcie nam naszą godność i nasze pieniądze!”. Ale hasła te odpowiadają nie tylko potrzebie włączenia w wir rewolucji możliwie wielu podmiotów, które się z nimi identyfikują, ale również prawdzie. Hasło pierwsze wskazuje winnych kryzysu ekonomicznego, którzy nie ponieśli kary za swoje wykroczenia. Jakkolwiek dyskutować można z kwestią zbiorowej odpowiedzialności, nie ulega wątpliwości, że winnymi społecznej zapaści w Hiszpanii są w dużej mierze bankierzy, zaś sprawiedliwą karą za ich przewinienia powinno być więzienie. Hasło drugie odwołuje się do bardzo wysokiego poziomu korupcji wśród hiszpańskich przywódców oraz do afer związanych z defraudacją publicznych pieniędzy, które to afery stanowią realny problem elit politycznych. Niestety, wielu polityków królestwa to rzeczywiście złodzieje. 3) Inicjatorzy rewolucji skupili się na stworzeniu warunków do uzyskania podmiotowości politycznej przez wszystkie grupy cierpiące na jej brak. Stąd uniwersalną formułą organizacyjną hiszpańskiej rewolucji jest „platforma”. Platforma cyfrowa Democracia Real Ya! to struktura sieciowa, która umożliwi zgłoszenie własnych postulatów, dokumentowanie i informowanie o podejmowanych inicjatywach przez każdego, kto zechce. Puerta del Sol to także w istocie platforma dla podmiotowego wyrażania swoich postulatów politycznych. Plac uzbrojony jest w infrastrukturę zorganizowaną przez działaczy Ruchu 15 Maja, która pozwala każdej jednostce lub grupie przyjść z własnym transparentem, hasłem, komunikatem i wyrazić swoje żądania, niezależnie od proweniencji społecznej czy światopoglądowej. Na podobnej zasadzie funkcjonują demonstracje (stąd ich masowy charakter). Aktywiści zapewniają pozwolenia urzędowe na przemarsz manifestacji i podstawowe zabezpieczenia oraz jedzenie, napoje, punkty medyczne czy informacyjne, zawartość treściowa demonstracji pozostaje jednak od nich niezależna. Wypełnia się w ramach używania platformy przez poszczególne grupy czy jednostki dążące do politycznej podmiotowości.
***
Podmiotowość indywidualna i zbiorowa, egzystencjalna i polityczna jest zasadniczą wartością regulującą przebieg hiszpańskiej rewolucji. Na przykład w dziedzinie wyborów politycznych aktywiści Democracia Real Ya! powiadają: „My nie mówimy ludziom, na kogo mają głosować, mówimy – w wyborach zarejestrowało się tyle i tyle komitetów wyborczych, tu znajdziesz informacje o ich programach, zapoznaj się z nimi, a potem zagłosuj na ten, który najbardziej ci odpowiada”. Jednym z naczelnych haseł hiszpańskiej rewolucji jest okrzyk: „Wy nas nie reprezentujecie, to my siebie reprezentujemy!” – wskazujący na brak wiary w transfer reprezentacji politycznej w kierunku przedstawicieli społeczeństwa i pragnienie zwrócenia demokracji w stronę głosowania bezpośredniego, w którym każdy sam podejmuje decyzje względem tego, za czym się opowiada, a za czym się nie opowiada. Paradoksalnie to właśnie podmiotowość będąca odpowiedzią na wyobcowanie człowieka z jego własnej pracy, z jego myśli i emocji, wyobcowanie klasy politycznej ze społeczeństwa i alienację społeczeństwa z polityki gwarantuje, że hiszpańska rewolucja ma kierunek postępowy. Jest bowiem charakterystyczne dla konserwatystów hołdowanie temu, co transcendentne, zewnętrzne względem podmiotu – tradycji, instytucji, obyczajowi, Bogu ucieleśnionemu przez zhierarchizowane instytucje religijne, prawu, reprezentowanemu przez figurę ojca (sędziego, polityka, księdza). Podmiotowość jest z założenia obca konserwatyzmowi, uczynienie zatem hiszpańskiej rewolucji platformą dla podmiotowej ekspresji zapewnia jej postępowy charakter. Niezależnie od poglądów, które głosi jednostka lub grupa, samo pragnienie indywidualnego czy politycznego upodmiotowienia jest z gruntu postępowe.
***
Czy hiszpańska rewolucja proponuje jakieś rozwiązania systemowe mające odpowiedzieć na brak politycznej podmiotowości jednostek i grup będący wynikiem kryzysu demokracji przedstawicielskiej?
Tak. Rozwiązania polityczne towarzyszące wydarzeniom hiszpańskim mają charakter praktyk demokracji bezpośredniej, opartej na systemie zgromadzeń ludowych (asamblea), dostępnych każdemu, podczas których decyzje podejmowane są większością głosów liczoną bezwzględnie (co do jednego). Najwyższym organem decyzyjnym jest zgromadzenie ogólne (asamblea general), zbierające się regularnie w rożnych miastach po uprzednim ustaleniu, najczęściej poprzez portale społecznościowe, i ogłoszeniu, tą samą drogą.
Zgromadzenia ludowe mają własną dramaturgię. Obywatele chcący wziąć w nich udział siadają w okręgu na placu. Każdy może wstać, podejść do centralnego punktu zgromadzenia, sięgnąć po megafon (niektóre asamblea są tak nieliczne, że odbywają się bez nagłośnienia) i zacząć mówić. Jeśli ludzie zgadzają się z jego lub jej słowami, manifestują to, unosząc obie dłonie i wykonując gest podobny do rytmicznego wkręcania żarówek (powiada się: „robią słoneczka”), jeśli się nie zgadzają, składają na piersi ramiona z dłońmi zaciśniętymi w pięść. Jeżeli ktoś mówi nie na temat, zbyt długo lub głosi treści, które wzbudzają w uczestnikach zgromadzenia odruch protestu, ludzie manifestują to, wykonując rękami ruch młynka (co oznacza – podobnie jak na przykład w koszykówce – „zmiana!”). Gest ten jest jednym z performatywnych symboli hiszpańskiej rewolucji oznaczających konieczność zmiany systemu politycznego i gospodarczego. Jeśli mówiący mimo to nie przerywa, ktoś musi wstać i zacząć mówić jako następny, poparcie, które zyskuje od zgromadzonych, najczęściej studzi erystyczne zapały poprzednika.
Decyzje przegłosowane na poszczególnych asamblea są zapisywane i przekazywane wyższym gremiom decyzyjnym. Ponadto uczestnicy hiszpańskiej rewolucji na poziomie miast podzieleni są na komisje (zajmujące się dyskutowaniem i proponowaniem rozwiązań w dziedzinach kultury, edukacji, służby zdrowia, prawa, gospodarki etc.) formułujące swoje postulaty drogą głosowania na otwartych zgromadzeniach ludowych członków komisji (członkiem komisji może być każdy, kto chce i gotów jest aktywnie włączyć się w jej prace) z udziałem obywateli, i przekazujący je do dalszych głosowań wyższym gremiom decyzyjnym.
Strukturę organizacji politycznej Ruchu 15 Maja bardzo dobrze widać w rozwiązaniach urbanistycznych okupowanych placów, na których rozstawione są namioty odpowiadające poszczególnym komisjom, a dodatkowo – namiot sanitarno-medyczny, kuchnia, namiot informacyjny oraz – bardzo ważny – namiot audiowizualny, pod którym ulokowane są komputery, będące stałymi narzędziami pracy aktywistów, koordynujących rewolucję drogą internetową, nadajniki i odbiorniki radiowe oraz urządzenia służące do live streamingu – nadawania na żywo transmisji internetowej z wydarzeń dziejących się na placu. Dzięki tym rozwiązaniom każde lokalne działanie może mieć globalny zasięg.
***
Zagadnienie demokracji bezpośredniej każe zapytać o przywództwo hiszpańskiej rewolucji.
Ponieważ najbardziej ogólną ramą dla działań podjętych w Hiszpanii jest platforma Democracia Real Ya!, to jej inicjatorzy, w doniesieniach medialnych z wiosny tego roku, typowani byli na przywódców rewolucji. Pisało się, że za organizacją majowych protestów stali Fabio Gandara, Eric Perez i jeszcze jedna anonimowa osoba. W role rzeczników prasowych rewolucji wcielili się natomiast Carlos Paredes, Paco Lopez, Aida Sanchez i – ponownie – Fabio Gandara. Zarazem w miarę rozrastania się Ruchu 15 Maja, rozprzestrzeniania się rewolucji poza Madryt i poza Hiszpanię, kwestia domniemanego przewodnictwa ustąpiła widzialności licznych zgromadzeń ludowych jako decyzyjnych gremiów rewolucji. Również Marsze Oburzonych – te, które w lipcu dotarły do Madrytu, i te, które wyruszyły w kierunku Brukseli, mają swoich zmieniających się – często anonimowych – liderów. Ponadto – ze względu na cyfrowy charakter komunikacji pomiędzy uczestnikami zdarzeń – koordynatorzy i aktywiści zrywu posługują się przede wszystkim nickami. Istnieje również wiele praktyk, ktore mają na celu bagatelizowanie kwestii przywództwa rewolucji. Nagminne jest, że do bezpośrednich kontaktów zewnętrznych, na przykład z zagranicznymi działaczami chcącymi podjąć współpracę z Ruchem, delegowani są każdorazowo inni ludzie. Typowe jest również rozmawianie w obecności wielu świadków, a przede wszystkim traktowanie siebie samego wyłącznie jako pasa transmisji pomiędzy światem i zgromadzeniami ludowymi. Ktokolwiek zechciałby wnieść jakiś rodzaj zawartości (postulat, zapytanie, propozycję) do hiszpańskiej rewolucji, może skontaktować się z którymkolwiek z jej działaczy za pomocą licznych społeczności sieciowych, ten zaś i tak podnieść musi sprawę na najbliższej asamblea.
Praktyka rozmywania przywództwa wynika z ukierunkowania na podmiotowe zaangażowanie każdego, kto chce włączyć się w działania hiszpańskiej rewolucji, ale ma również dwa praktyczne cele. 1) Przy założeniu, że rewolucja przybrać ma charakter masowy i międzynarodowy oddanie inicjatywy w ręce anonimowych działaczy pozwala nie blokować rozprzestrzeniania się demonstracji i protestów. System decyzyjny oparty na zgromadzeniach ludowych chroni przed polityczną samowolą lokalnych liderów, zaś uniwersalny charakter najważniejszych postulatów rewolucji, odwołujących się do kwestii kryzysu demokracji przedstawicielskiej i nieludzkiego charakteru kapitalizmu, sprawia, że oddalone zostaje niebezpieczeństwo wnoszenia w rożnych ośrodkach sprzecznych ze sobą żądań. 2) Rozmyte przywództwo chroni rewolucję przed osłabieniem, w przypadku gdyby służby porządkowe postanowiły interweniować, aresztując liderów. Choćby wszystkie znane z imienia i nazwiska osoby inicjujące zryw trafiły do więzień, przy decentralizacji ruchu, pozostałoby to bez żadnego wpływu na przebieg rewolucji.
Ostatecznie – istnieje również rodzaj etycznej dyspozycji, która pozwala domniemanym liderom na rezygnację z przewodzenia hiszpańskim wydarzeniom, a która wiąże się z poczuciem wysokiej stawki, jaką jest doprowadzenie do zmiany systemu polityczno-ekonomicznego oraz wysokiej jakości zbiorowych więzi, które sprawiają, że indywidualne przywództwo jak gdyby traci na swojej atrakcyjności wobec piękna ciągłego doświadczania wspólnotowej praxis. Przekonałem się o tym podczas przebywania z Fabiem Gandarą, którego radość związana z żywotnością politycznego zgromadzenia na Puerta del Sol w sposób oczywisty odsuwała w cień to, czy był on, czy nie był zgromadzenia tego inicjatorem.
***
Wspominany wcześniej live streaming, podobnie jak nieustanne rejestrowanie i umieszczanie w internecie filmów z przebiegu rewolucji, ma jeszcze jedną funkcję prócz informacyjnej. Służy kontroli zachowań stróżów porządku i uczestników demonstracji. Funkcja ta zapożyczona została od aktywistów arabskiej wiosny, którzy lękając się bezwzględności wojska, używali rejestracji i transmisji na żywo w internecie jako tarczy chroniącej ich przed policyjnymi represjami.
***
Niejedyne to zapożyczenie praktyk protestacyjnych od południowych sąsiadów z Tunezji, Egiptu, Syrii czy Libii, bowiem – o czym inspiratorzy hiszpańskich wydarzeń mówią otwarcie – rewolucja natchniona została powodzeniem demokratycznych przewrotów w krajach arabskich. Co więcej – istnieją bezpośrednie więzi łączące aktywistów hiszpańskich i przywódców arabskich rewolucji, którzy swoją obecnością wspierali majowe protesty w Madrycie. Rewolucja nadchodzi z południa i zagarnia coraz większe obszary Europy, akt hiszpański jest następstwem aktu północnoafrykańskiego.
Relacja pomiędzy oboma zrywami każe spojrzeć na polityczną sytuację w Hiszpanii z innej perspektywy. Przybliżę ją, relacjonując pewne zdarzenie, którego byłem świadkiem. Podczas lipcowych demonstracji w Madrycie pomiędzy zebranymi na placu przed dworcem Atocha, gdzie rozpocząć się miał jeden z pochodów w kierunku Puerta del Sol, wybuchła petarda. W pierwszym odruchu pomyślałem, że masowość protestów w Madrycie aż prosi się o atak islamskich terrorystów. I wówczas uzmysłowiłem sobie dwie prawdy – do ataku takiego podczas hiszpańskiej rewolucji nie ma prawa dojść, to po pierwsze, a po drugie – od niemal dekady politykę hiszpańską regulują Arabowie. Jak to wytłumaczyć? Socjalistyczny rząd premiera Jose Luisa Zapatero wybrali nie obywatele królestwa, lecz islamscy terroryści, którzy podłożyli bomby 11 marca 2004 roku w madryckim metrze. Wydarzenie to doprowadziło do przewrotu politycznego i upadku rządu Partii Ludowej. Ataki te wymierzone były w zachodni kapitalizm i proamerykańską politykę hiszpańskich neokonów. Od tamtej pory królestwo żyło w cieniu zagrożenia terrorystycznego, Zapatero zaś postawiony został wobec konieczności redukcji negatywnych skutków działania kapitalistycznej gospodarki i kapitalistycznego stylu życia. W istocie prorynkowe reformy, do których został zmuszony, przywracały niebezpieczeństwo islamskiej interwencji. Dopiero antyrządowe wystąpienie Oburzonych na powrót je oddala.
Istnieją dwie zasadnicze zbieżności pomiędzy arabską wiosną a hiszpańską rewolucją. W obu przypadkach istotą żądań jest podmiotowość polityczna społeczeństwa przeciwstawiana alienacji elit rządzących (dyktatorów w krajach arabskich i naprzemiennie będących u władzy dwóch partii politycznych w Hiszpanii) i w obu przypadkach wrogiem jest zachodni model bezwzględnego kapitalizmu, który generuje ubóstwo i brak zabezpieczeń życiowych. W przypadku krajów arabskich ze względu na dotychczasową politykę współpracy z ich dyktatorami, w przypadku Hiszpanii ze względu na wymuszanie deregulacji rynku pracy jako antidotum na kryzys ekonomiczny. Mylą się analitycy widzący w arabskich przewrotach niebezpieczeństwo tryumfu antyzachodniego islamizmu. Arabscy demokraci są niemniej antyzachodni ze względu na nieprzyjazny im charakter gospodarki i przedstawicielskiego systemu politycznego. Tak czy inaczej – arabskie zrywy miały i mają antyzachodni wektor. A ponadto (ale to już na marginesie) albo upodmiotowienie polityczne społeczeństw, którym udało się obalić dyktatorów, jest wartością bezwzględną i najwyższą, nawet jeśli wśród podmiotów tych znajdują się islamiści, albo zachodnia myśl liberalna znalazła się w ślepym zaułku. Wybierajcie, panowie liberałowie!
***
Hiszpańska rewolucja jest programowo rewolucją pokojową.
Jakkolwiek zdarzają się zajścia z użyciem przemocy lub niszczeniem mienia, co nieuniknione przy wystąpieniach o tak masowym charakterze, istotą hiszpańskiej rewolucji jest jej pokojowy charakter.
Wynika on z kilku powodów: 1) Hiszpańska rewolucja stawia sobie za cel uformowanie nowego kształtu relacji międzyludzkich, które nie byłyby konstruowane w oparciu o konkurencyjność, podejrzliwość, agresję, nienawiść, a generowane przez neoliberalną filozofię człowieka i kapitalistyczną rzeczywistość. Jest to możliwe wyłącznie przy bezwzględnym odrzuceniu przemocy. 2) Ponieważ Oburzeni znajdują się w tym samym życiowym położeniu, mają wspólny cel i zajmują wspólną przestrzeń (w sensie fizycznym oraz społecznym), wysoki poziom zbiorowych więzi, niwelujących odruchy przemocy, gwarantuje pokojowy przebieg rewolucji. 3) Istnieją również praktyczne konsekwencje unikania politycznej agresji. Pokojowy charakter masowych demonstracji obezwładnia służby porządkowe, które nie mają pretekstu do interwencji, a jeśli decydują się na nią – jej prowokacyjny charakter, ujawniający bezwzględność „nagiej przemocy” państwa stojącego na straży ochrony kapitału, jest widoczny w kontraście do spokojnego stanowiska protestujących. Pokojowy przebieg rewolucji odbiera również politykom narzędzie dyskredytowania manifestantów poprzez nazywanie ich „chuliganami” i sprowadzanie demonstracji do bandyckich wybryków, co bywa skutecznym narzędziem zniechęcania mas społecznych do demonstrantów (tak było w Londynie). Ruch 15 Maja znajduje około osiemdziesięcioprocentowe poparcie wśród Hiszpanów.
Pokojowy charakter wydarzeń w Hiszpanii nie wynika li tylko z łagodnego usposobienia aktywistów. Jest wynikiem pracy performatywnej. Jedną z jej praktyk przybliża następujące wydarzenie, w którym brałem udział. Lipcową nocą wznosiliśmy antykapitalistyczne i antyrządowe hasła, krzycząc pod gmachem parlamentu hiszpańskiego w Madrycie: „Que no! Que no! Que no nos representan!” (Wy nas nie reprezentujecie!) i stojąc naprzeciw kordonu policyjnych oddziałów prewencji, oddzielonych od nas metalowymi płotami. Czuć było wzrastającą wśród demonstrantów frustrację i agresję, gdy napięcie zbliżało się do zenitu, ktoś w tłumie zawołał: „Siadamy!” – i nagle kilka tysięcy obecnych pod parlamentem osób zamilkło i usiadło na chodnikach, ulicy, na skwerach… Zapadła cisza, po chwili słychać było pierwsze szepty, rozmowy, śmiechy. Napięcie uległo rozładowaniu. Tłum wstał po trzech, czterech minutach i wrócił do skandowania haseł. Siadać tak będziemy jeszcze setki razy, ilekroć pojawi się choćby wątły cień negatywnych emocji.
***
Istnieje jeszcze jedna praktyka umożliwiająca hiszpańskiej rewolucji utrzymanie pokojowego charakteru. Jest nią performatyka karnawału.
Hiszpańska rewolucja to rewolucja roztańczona, rozśpiewana, pokolorowana, przebiegająca w rytm bongosów, na melodię parafraz znanych szlagierów lub wygrywanych na rożnych instrumentach skocznych piosenek. Nawet rewolucyjne hasła przybierają często charakter dziecięcych przyśpiewek, którym towarzyszą taneczne kroki. Jak w przypadku piosenki o tym, gdzie podział się kapitał, gdy demonstranci bawią się frazą „może tu, może tam”, przeskakując to w prawo, to w lewo, w tył i w przód.
Manifestacjom towarzyszą występy żonglerów i kuglarzy. Jednym z symboli hiszpańskiej rewolucji są maski zapożyczone z komiksu V for Vendetta. Niektórzy protestujący mają twarze pomalowane różnobarwnymi flamastrami lub farbami, a same transparenty, komunikujące antykapitalistyczne hasła i wnoszące polityczne postulaty, stanowią przykłady najwyższej jakości plakatów propagandowych. Podczas każdej manifestacji, podobnie jak na każdym okupowanym przez rewolucjonistów placu, znać, że w wydarzeniach czynny udział biorą artyści. Ale sztuka nie służy tu upiększaniu rewolucji ani jej estetyzacji. Jest narzędziem informowania, perswadowania, wyjaśniania za pomocą przystępnego języka wizualnego, działającego dużo skuteczniej niż pismo, meandrów politycznych postulatów i społecznych strategii. Sztuka jest integralną częścią rewolucji, bo integralną jej częścią są artyści, którzy ją współwywołali. Sztuka nie jest dodatkiem czy nakładką na czysto polityczne działania, jest polityką tout court.
Performatyka karnawału, podobnie jak bezpośredniość i wyrazistość wielu spośród haseł niesionych przez demonstrantów na transparentach, odpowiada za ryt lewicowego populizmu, który towarzyszy hiszpańskiej rewolucji, czy nawet – jest jej motorem przyciągającym masy społeczne do udziału w wystąpieniach Oburzonych. Ale tak jak w przypadku pokojowego przebiegu demonstracji, również gdy mowa jest o ich karnawałowym charakterze, cel ma wymiar także praktyczny. Nakreślić to może następująca sytuacja. Gdy przechodziliśmy głównym traktem Madrytu w kierunku Puerta del Sol, a nad naszą demonstracją zawisł policyjny helikopter, fotografujący jej przebieg, nagle maszerujący tłum zwrócił się plecami do kierunku marszu i roześmiany zaczął iść tyłem. W efekcie na policyjnych zdjęciach demonstracja wygląda, jakby zmierzała w odwrotnym kierunku lub – jeśli nie wszyscy protestujący się odwrócą – jakby przebiegała we wszystkich kierunkach naraz. Symboliczny gest maszerowania tyłem do przodu jako ironiczne odniesienie do działań kapitalizmu i demokracji przedstawicielskiej jest jeszcze jednym sensem naniesionym na ten karnawałowy, a jednocześnie praktyczny gest.
Ale karnawał w przypadku hiszpańskiej rewolucji nie oznacza profanacji polityki, dekonstrukcji jej powagi ani ironicznego ustosunkowania się do problemów społecznych. Pełni on funkcje uwalniające indywidualną ekspresję, otwierające możliwość dotarcia do własnej podmiotowości, podnoszące jakość wspólnotowych więzi poprzez śmiech i zabawę, wreszcie – podtrzymuje pokojowy charakter rewolucji – rozładowując napięcia powstałe ze względu na trudną sytuację życiową protestujących i narastające oburzenie. Karnawał utrzymuje polityczną dyscyplinę i polityczny wyraz, czyniony jest w imię konkretnych postulatów natury politycznej adresowanych do politycznych elit.
Wśród rewolucjonistów znajduje się charakterystyczna grupa osób (w większości mężczyzn), których budowa ciała, fryzury, gestykulacja i wizerunki naniesione na skórę twarzy i torsów odsyłają do estetyki czarnych figur karnawału – diabłów, wojowników, „barbarzyńcow”. Najczęściej rekrutują się oni z warstwy „bezdomnych” – eksmitowanych na bruk wybiedniałych artystów, działaczy anarchistycznych, często squatersow, którzy mają doświadczenie w długotrwałym przebywaniu w złych warunkach pogodowych, niewygodzie, bez dachu nad głową, w jedzeniu co popadnie i organizowaniu sobie życia za pomocą znalezionych materiałów. To oni także stanowili dużą część maszerujących w kierunku Brukseli, maszerowanie bowiem wymaga nie lada wysiłku fizycznego i psychicznej odporności, których ci ludzie zdają się mieć w nadmiarze. To rzucająca się w oczy wspólnota, ujawniająca drzemiący pod powierzchnią karnawału hiszpańskiej rewolucji wulkan oburzenia i zdolnej do eksplozji w dowolnym momencie lawy bezbrzeżnej agresji. Zapach marihuany, towarzyszący hiszpańskim protestom i przywodzący na myśl raczej dobrą zabawę i relaks niż cokolwiek innego, ze szczególnie gorzkim natężeniem ciągnie się za „barbarzyńcami”, kojarząc się z magią, mocami piekieł i nadprzyrodzoną siłą. Bębny, barwy wojenne naniesione na twarze, długie włosy z wpiętymi w nie pióropuszami, proporce, wisiory, czarne płaszcze – to także atrybuty hiszpańskich rewolucjonistów, które w każdej chwili gotowe są posłużyć za jej znak.
...ciąg dalszy następuje...
Igor Stokfiszewski (ur. 1979) - krytyk literacki, dramaturg, publicysta. Członek Klubu „Krytyki Politycznej”, autor między innymi książki Zwrot polityczny.